Wyprawa motocyklowa do Wagadugu – stolicy Burkina Faso będzie egzotyczna i trudna, jak nazwy odwiedzanych miejscowości. Dlatego Ernest i Marek – dwaj 34-letni outdoorowcy przygotowują się do niej profesjonalnie.
.
.
W dniach 31.10-29.11 dwaj motocykliści, Ernest i Marek, planują podróż do Afryki. Zwykła i niezwykła to podróż – zależy dla kogo. Przygoda pozbawiona jest krzykliwych pojęć w stylu ekspedycja, eksploracja itp. Nie odkrywają niczego nowego, choć z pewnością by chcieli. Twierdzą, że to zwykłe spełnienie chłopięcych marzeń o podróży na Czarny Ląd. Do przejechania mają dużo, dystans 20.000km nie daje szans na plażowanie czy bratanie się na dłużej z poznanymi osobami. Ale na kontakt na pewno będzie czas. Na kontakt z człowiekiem, przyrodą, zabytkami, zwierzetami nie szkoda im będzie czasu. Oby wszystkie te kontakty poszły po ich myśli!
Po drodze chcą zdobyć najwyższy szczyt Atlasu Wysokiego, Maroka i Afryki Północnej, czyli Dżabal Tubkal. Wejście na 4167 m npm w warunkach już zapewne zimowych zabierze im zdecydowanie więcej czasu niż letni spacerek, bo latem zdobycie tego szczytu nie przysparza wielkich trudności. I tu, jak twierdzą, ich plan się kończy. Tu, czyli w połowie drogi. Po przebyciu ok 5.000 km do osiągnięcia celu zostanie im mniej więcej drugie tyle. Do Wagadugu, stolicy Burkina Faso chcą dojechać kierowani instynktem poszukiwaczy przygód, bez planu, choć z mapą. Chcą jechać jak najdalej od utartych szlaków, zobaczyć to, co ukryte przed okiem „japońskiego turysty” przyjeżdżającego tam autokarem czy autem 4×4 – po prostu chcą zachłysnąć się prawdziwą Afryką.
„Jedziemy po przygodę, po wspaniałe doznania wzrokowe, smakowe i zapachowe. Po cudowne zdjęcia, po długie godziny materiału filmowego. Wreszcie po to, by cieszyć się samą jazdą na motocyklach. Z Wagadugu będziemy wysyłali kartki pocztowe do ludzi dobrej woli, którzy zechcą wspomóc jeden z dwóch Domów Dziecka. Są to placówki z naszych rodzinnych miejscowości. Szczegóły na www.wagadugu2012.pl w zakładce Pocztówka z Afryki.”
Jak mówią – jedziemy maszynami, które mają już swoje lata i „w kołach” niemało kilometrów. Ale znamy je, cenimy i wierzymy, że dowiozą nas na miejsce i przywiozą z powrotem cało, zdrowo i bez niespodzianek. Oby te 20.000 km nie zrobiło na nich wrażenia. Jednocześnie życzymy sobie tego, by te 20.000 km zrobiło wrażenie na nas. W końcu po to tam jedziemy – po wrażenia, po przygodę! Na motocyklach będziemy podążać po autostradach Europy, po drogach Maroka, Sahary Zachodniej, Mauretanii i bezdrożach Mali i Burkina Faso.
Dla osób bardziej zainteresowanych – ich motocykle to dwie Hondy Transalp z początku naszego obecnego stulecia, 53 KM, 650 ccm, ważące po ok 215 kg, oczywiście bez bagaży. A te jednak trochę będą ważyły, bo za punkt honoru (ot takie ich założenie na bliższy kontakt z naturą) Ernest i Marek postanowili sobie, że wszystkie 30 nocy spędzą z dala od hoteli czy moteli.
– W takim stylu staraliśmy się podróżować od zawsze, tak też chcemy by było i teraz – mówią podróżnicy.
– A z namiotu zrezygnujemy tylko na okoliczność zaproszenia nas do afrykańskiego domu – bardziej z grzeczności i ciekawości, ale nie odmówimy – dodają.
Co zabierają ze sobą:
Całą trasę będą się starali na bieżąco archiwizować na stronie internetowej i funpage’u: http://www.facebook.com/Wyprawa.Wagadugu2012. Mają nadzieję, że czytelnicy Fotowypraw pokażą „lajkami”, że są z nimi. Będzie można ich śledzić 24 godziny na dobę, dzięki zamontowanemu na jednym z motocykli urządzeniu, które automatycznie za pośrednictwem łącza satelitarnego będzie umieszczać ich ślad na mapie. Specjalna strona internetowa będzie wkrótce gotowa, a jej adres pojawi się na ich blogu. Fotowyprawy także o tym poinformują.
Przygotowania już pomaleńku ruszają. Niedługo odbędzie się szkolenie medyczne w którym wezmą udział. Specjaliści z firmy AL-MED nauczą ciekawskich świata jak radzić sobie z niespodziankami, które mogą ich spotkać w czasie podróży: od profesjonalnego zakładania prostego opatrunku przez opanowanie otwartego złamania aż po profesjonalnie przeprowadzenie resuscytacji krążeniowo – oddechowej.
„Musimy się też nauczyć jak reagować na objawy różnych chorób tropikalnych – w końcu jedziemy w rejony zagrożenia malarią. Musimy wiedzieć jak się leczyć, jak korzystać z tego, co mamy w swoich apteczkach by dać radę na czas dotrzeć do specjalistycznej placówki i tam kontynuować ewentualne leczenie. A wiadomo, że nie spotkamy jej za rogiem!”
„Postaramy się też na wysokim poziomie utrzymać naszą kondycję fizyczną, jazda poza drogami utwardzonymi kosztuje dużo wysiłku, wejście na czterotysięcznik – nie mniej. Stąd planujemy min. jeden wspólny wypad w góry i kilka wspólnych treningów z motocyklami. Oczywiście na co dzień nie będziemy przesiadywali z pilotem i kuflem piwa w ręku. Cały sezon przeznaczamy na przygotowania na naszą przygodę życia.”
34 lata, kawaler. Kocha góry, podróże i jazdę motocyklem. Na motocyklach jeździ od zawsze, podróżuje odkąd zaczął pracować i stać go na coś więcej niż wyjazd do pobliskiego McDonaldsa. Miłość do motocykli zaszczepił mu ojciec zabierając go w podróże w wieku już niespełna 4 lat na swoim WSK DUDEK, potem, gdy miał już 9 lat kupując mu motorower OGAR, którym musiał jeszcze 3 kolejne lata ruszać spod krawężnika, bo nie sięgał nogami do ziemi! Od kilku lat zafascynowany też górami. Natomiast bzika na punkcie fotografii dostał wraz z pierwszym aparatem, który kupił sobie 15 miunt po odebraniu zdjęć ze swojego pierwszego zagranicznego wyjazdu w 1999r. Po prostu był zniesmaczony tym, co zobaczył po wywołaniu filmu i obejrzeniu odbitek. Od tamtej pory szlifuje swoje umiejętności, by to co zobaczy udało się w miarę wiernie odwzorować na matrycy jego cyfrówki. Od niedawno zaczął poważnie myśleć by zebrać wszystkie swoje pasje do kupy, dołożyć do nich jeszcze kamerę video i połączyć to w jedno niesamowite COŚ – tak narodził się pomysł na WAGADUGU 2012. A jak już coś sobie wymyśli to nie zwykł odpuszczać. W końcu marzenia są po to by je realizować!
34 lata, żona Kasia i dwuletnia córka Karolinka. Zawodowo strażak w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej KP PSP Bartoszyce, młodszy nurek MSWiA. Od młodości zafascynowany naturą i urokiem nieznanego świata oraz wszystkim, co ma silnik. W szczególności motocyklami i to nie ze względu na osiągi, lecz na wolność jaką dają. Na początku były piesze „wyprawy” do pobliskich lasów po przeczytaniu książek Arkadego Fiedlera i marzenia o wielkich wyprawach. Potem rozpoczęła się przygoda z motocyklami: najpierw poczciwy „Komarek” i stopniowo coraz poważniejsze motocykle, zawsze naprawiane i modyfikowane w „szopce” za domem. W 2006 roku rozpoczął służbę w Państwowej Straży Pożarnej, która okazała się jego pasją. Przy okazji nauczyła go też radzenia sobie w ekstremalnych sytuacjach, a to było kolejnym krokiem do spełnienia największego marzenia – aktualnie realizowanej wyprawy motocyklem do Afryki. Marzenie, które wydawało się nierealne staje się rzeczywistością dzięki wsparciu kochanej żony Kasi i poznaniu Ernesta. To marzenie nazywa się Wagadugu 2012
A oto garść fotografii z dotychczasowych wyjazdów Ernesta i Marka. Ich motory i szaleństwa. Przedsmak wielkiej przygody, jaką niewątpliwie jest zmaganie się z Afryką.