Dawno nie zaglądaliśmy w tą część Beskidu Żywieckiego. Nic dziwnego, bo tu na rowerzystę czeka ciężka przeprawa.
Prezentujemy krótki opis i małą galerię fotek z miejsca, gdzie komórki tracą zasięg. Jak widać, jeszcze takie tereny można znaleźć w polskich górach.
Nasza żeńska część ekipy już poprzedniego dnia pedałowała z Milówki na Wielką Rycerzową, a potem na Przegibek. Stąd następnego dnia pomknęły zaraz z rana ok. 12:00 czerwonym szlakiem na Wielką Raczę. Druga połowa ekipy dojechała do Rycerki Kolonii (to za Żywcem i Milówką) autem i tu zaczęła trasę jednodniową. Na Przegibek prowadzi szeroka bita droga, na której oznakowano ścieżkę rowerową i początkowo pieszy szlak zielony. Mamy do pokonania ponad 300 m przewyższenia na odcinku ok. 5 km.
Przegibek to znane miejsce do imprez :) Jest tu schronisko i jest fajnie. My jedziemy jednak dalej bez robienia dłuższej przerwy. Szlak czerwony ciągnie się wzdłuż granicy. Jest pod górę, jest i w dół. Po kilkudziesięciu minutach naprzemiennej jazdy i prowadzenia rowerów przez błoto, korzenie i kamienie, znajdujemy się na wysokości takiej samej, z której wystartowaliśmy na Przegibku. To trochę frustrujące, bo zmęczenie już spore, suma pokonanych przewyższeń rośnie, a na Wielką Raczę ciągle tak samo wysoko. Schronisko już nawet widać, ale wzrok trzeba zadzierać do góry. W końcu zaczyna się ostateczne zdobywanie wysokości i jest! 1236 m n.p.m. osiągnięte. O dziwo, mimo dość trudnej trasy, jest tu masa rowerzystów i w ogóle sporo ludzi. To tu spotykamy naszą piękną część ekipy czekającą aż się w końcu dokulamy. Jemy obiadek i dalej jedziemy już wspólnie wciąż czerwonym szlakiem – do Zwardonia. Mimo, że trasa prowadzi w dół, to nadal jest trudno – dalej korzenie, kamienie i stromo. Wreszcie robi się przyjemniej – ścieżka się wypłaszcza. Ale my musimy wcześniej wracać, więc pozostawiamy panie i odbijamy przez las na dziko do widocznej poniżej szerokiej drogi. W mgnieniu oka osiągamy w ten sposób asfaltówkę w Rycerce i zamykamy pętlę. GPS wskazuje zaledwie 25 km całości trasy. Panie pedałują ambitniej dalej do Zwardonia, skąd jeszcze muszą dostać się do Milówki – stuknie im pewnie 50 km.
Worek Raczański to zakątek Polski jakby wbijający się w tereny Słowacji. Nasi południowi sąsiedzi mają na zboczach Raczy duży ośrodek narciarski – Oszczadnicę. W ten sposób, korzystając z ich szlaków lub kolei linowej można także osiągnąć szczyt. Tylko tak można stwierdzić, że Wielka Racza to łatwa góra. Szlakami po polskiej stronie praktycznie z każdej strony jest trudno. To wycieczka dla profesorów MTB :) Ale, skoro śpiewać każdy może, to i zostać profesorem także. Zachęcam do zmierzenia się z tą górką. Na szczycie i po drodze odpłaca nam pięknymi widokami – wydaje się, że na wyciągnięcie ręki jest Wielki Rozsutec w Małej Fatrze na Słowacji, a przy dobrej pogodzie i Tatry dostrzeżemy! Wielka Racza to jedna z ostatnich oaz prawdziwej turystyki, gdzie docierają tylko nieprzypadkowi turyści.
— ERRATA (na wniosek profesorek MTB)
- w tekście jest: „Stąd następnego dnia pomknęły zaraz z rana ok. 12:00 czerwonym szlakiem na Wielką Raczę”
- powinno być: „Stąd następnego dnia pomknęły zaraz z rana ok. 10:00 czerwonym szlakiem na Wielką Raczę”
UŻYTY SPRZĘT:
[nggallery id=92]