Jeśli chcesz być gotowym na nieoczekiwane sytuacje w terenie, jeśli nie chcesz bezczynnie przyglądać się cierpieniu ofiar wypadków, jeśli nie znosisz poczucia bezsilności, gdy ktoś potrzebuje pomocy. Cztery pory roku, w każdych warunkach. W skałach, w lesie, na wodzie i w mieście – OFA, szkolenia z niesienia pierwszej pomocy.
Moje codzienne życie kręci się wokół ratownictwa medycznego i szkoleń. Każdą wolną chwilę staram się poświecić na rozwijanie firmy, którą prowadzę od 15 lat, i która daje mi ogrom satysfakcji. Pracujący ze mną ludzie, to znakomity zespół, dzięki któremu część mojego czasu mogę również poświęcić na planowanie własnych wyjazdów. Dają mi one energię i motywację do dalszego działania. Swoimi pasjami do sportów ekstremalnych zarażam moją 10-letnią córkę Polę.
Opowiada o sobie Tomek Liber, pomysłodawca i organizator szkoleń Outdoor First Aid
Close to Nature: Masz bardzo ciekawe pasje, większość z nich to sporty ekstremalne. Opowiedz nam o nich i o tym, co tak bardzo Cię w nich pociąga?
Tomek Liber: Pasja do sportów ekstremalnych wzięła się z mojego podejścia do życia. 16 lat pracy w pogotowiu uświadamia człowiekowi, że w życiu trzeba żyć, a nie tylko je przeżyć. Sporty, które uprawiam dają mi energię i poczucie, że możemy dokonać wszystkiego, czego tylko zapragniemy. Nie ma ograniczeń, a te które są – są tylko w naszej głowie. Spadochroniarstwo, wspinaczka, speleologia, motocykle, decha… Wszystko to sprawia, że moje serce mocniej bije. Ciężko było by mi pogodzicie wszystkie te pasje, gdyby nie wsparcie i wyrozumiałość mojej narzeczonej Pauliny.
CtN: Podczas jednej z wypraw wspinaczkowych w górach wpadł Ci do głowy pomysł na zorganizowanie outdoorowych szkoleń z pierwszej pomocy przedmedycznej. Co spowodowało, że postanowiłeś zająć się organizacją tych szkoleń?
TL: Było to podczas wspinania w Jordanii na pustyni Wadi Rum. Mohamed, przyjaciel który nas gościł, zawiózł nas na pustynię, pokazał gdzie możemy się wspinać i powiedział – przyjadę po was o 18.00. Jak się okazało telefon nie miał zasięgu i uświadomiłem sobie wtedy, że jesteśmy tu tylko my. Co by było, gdybym odpadł i doznał urazu? Czy osoba, z którą się wspinam wiedziałaby jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Po powrocie do Polski opowiedziałem o tym mojemu przyjacielowi, Kubie Zwolińskiemu, który jest osobą doświadczoną w wyprawach ekstremalnych i tym podobnych przedsięwzięciach. Powiedział – słuchaj, zrób dedykowane szkolenie dla osób takich jak ty. Zapytałem – to znaczy dla jakich osób? No takich z pasją do rzeczy niemożliwych… i tak powstał projekt Outdoor First Aid (OFA).
CtN: Komu dedykowane są szkolenia OFA?
TL: Każdemu, kto zdaje sobie sprawę z tego jak ważne i kruche jest ludzkie życie. Jak łatwo je stracić i jednocześnie jak łatwo je uratować, jeśli się wie w jaki sposób.
CtN: Opowiedz nam o poszczególnych szkoleniach outdorowych: Yeti, Przygoda, Jura, Lost. Czym się różnią i jaki jest ich program?
TL: OFA powstało aby przygotować ludzi outdooru do sytuacji, w których oczekiwanie na profesjonalną pomoc może być znacznie wydłużone. Miejsca takie jak góry, puszcza czy każde inne miejsce odległe od cywilizacji, rządzą się swoimi prawami jeśli chodzi o ratownictwo.
Yeti – jak sugeruje nazwa, jest zimową edycją naszego projektu. Głównie skupiamy się w nim na przetrwaniu w niskich temperaturach, przeciwdziałaniu hipotermii oraz radzeniu sobie z jej skutkami, kiedy do hipotermii już dojdzie.
Przygoda – jest to trochę zurbanizowana wersja OFA wiosną. Naszą siedzibą od lat jest Borne Sulinowo, gdzie dzięki znakomitej współpracy z włodarzami miasta, prowadzimy zajęcia w opuszczonych budynkach, bunkrach, ale też w wodzie.
Jura – w pięknych Rzędkowicach realizujemy program z elementami ratownictwa wysokościowego, trudnych ewakuacji w skałach i terenie leśnym.
Lost – to już bardziej wyzwanie niż kurs pierwszej pomocy. Nie ma tu stałego obozu, jest wiele niespodzianek. Program to zawsze wielka niewiadoma i nigdy nie zradzamy jego szczegółów.
CtN: Ilu członków założonego przez Ciebe zespołu Medaid jest potrzebnych by sprawnie przeprowadzić szkolenie OFA?
TL: Nasze doświadczenie pokazuje, że najlepiej pracuje się w małych grupach. Na 18-osobowym szkoleniu OFA każdorazowo jest trzech instruktorów (ratowników medycznych) oraz 5-6 osób z kadry wspomagającej (każda z nich to wielokrotny absolwent OFA i jednocześnie ratownik KPP). Bywa, że na dwóch uczestników przypada jedna osoba z kadry.
CtN: Przybliż nam w kilku słowach kadrę Twojego zespołu.
TL: Trochę trwało zanim dobrałem idealny zespół do szkoleń OFA. Jak wiesz, w nasze firmie mamy niemal 60 instruktorów. Każdy z nich jest czynnym zawodowo profesjonalistą, jednak OFA wymaga czegoś więcej… oto oni:
Adam – ratownik medyczny od 18 lat w ratownictwie. Koordynator ratownictwa w Państwowej Straży Pożarnej w latach 2008-2011. Mistrz słowa, zakochany w psychologii ratownictwa.
Grzegorz – ratownik medyczny od 2006 roku. Strażak Wojskowej Straży Pożarnej w latach 2008-2013. Podoficer Sił Zbronych RP. Uczestnik misji zagranicznych. Związany z Medaid od pierwszego dnia.
Robert – ratownik medyczny z 20-letnim stażem. Miłośnik survivalu, wspinaczki, militariów i oczywiście ratownictwa. Reszta kadry to tajemnica – przedstawiają się osobiście na każdym OFA.
CtN: Na czym polega i jak przebiega szkolenie OFA? Czy podczas szkolenia uczestnicy poznają wyłącznie teorię, czy mogą również brać czynny udział w przygotowanych przez Was pozoracjach?
TL: OFA to 99% praktyki. Teoria jest ograniczona do niezbędnego minimum. Stawiamy na działanie, działanie i jeszcze raz działanie.
CtN: Jakie wypadki najczęściej prezentujecie i omawiacie podczas szkoleń OFA?
TL: Nasze zajęcia oparte są o realne sytuacje, z którymi mieliśmy do czynienia w pracy. Pozorujemy także zdarzenia, w których brali udział nasi koledzy po fachu. Oczywiście nasza wyobraźnia podsuwa wiele scenariuszy – staramy się realizować każdy scenariusz odpowiadający potrzebom szkolenia.
CtN: Przedstawiane przez Was zdarzenia wyglądają bardzo realnie: dużo hałasu, krzyku, otwarte rany, krew… Jak na to reagują kursanci?
TL: Zajęcia wywołują bardzo różne reakcje. Od totalnej „blokady” po świetną motywację do działania. Zależy nam na wywoływaniu skrajnych emocji. OFA ma przygotować do niespodziewanego.
CtN: Czy osoby po raz pierwszy biorące udział w szkoleniu OFA są bardzo zaskoczone charakterem prowadzonych zajęć?
TL: Uczestnicy, którzy biorą udział w OFA po raz pierwszy zwykle są bardzo zaskoczeni. Nie dziwi nas ich reakcja bo właśnie taką staramy się wywołać. Najbardziej zadowoleni jesteśmy, kiedy ktoś wraca kolejny raz na OFA i po szkoleniu mówi „jesteście nienormalni, myślałem, że już niczym mnie nie zaskoczycie”.
CtN: Jak wygląda przykładowy dzień ze szkolenia OFA? O której rozpoczynają i kończą się zajęcia i czy w rozkładzie dnia przewidziany jest czas na odpoczynek?
TL: OFA zaczyna się w piątek o 12:00. Kończy w niedzielę o 12:00. Reszta to nasza słodka tajemnica.
CtN: Z jakimi, przygotowanymi przez Was niespodziankami, kursanci muszą się liczyć podczas trzydniowego szkolenia OFA?
TL: Pytasz o niespodzianki. Zaskoczenie, to nasza przewaga na Outdoor First Aid. Mogę jedynie dać dobrą radę Uczestnikom – nie wierzcie w żadne nasze słowo dane Wam w trakcie szkolenia…
CtN: Które szkolenie jest najchętniej wybierane przez uczestników?
TL: Zdecydowanie Przygoda i Jura. Przygoda, to świetny sposób na spędzenie majówki. Jura, to z kolei piękne okoliczności przyrody.
CtN: Ile lat miał najstarszy, a ile najmłodszy uczestnik OFA i jak radzili sobie na tym szkoleniu?
TL: Najstarszy, to mocne 50+, najmłodszy miał 12 lat – wziął udział w OFA z tatą. Twardy dzieciak, który nie odstawał od grupy. W regulaminie mamy zapis o uczestnictwie w szkoleniu osób pełnoletnich, bądź w towarzystwie opiekuna.
CtN: Czy ludzie chętnie wracają na szkolenia? Są fani OFA, którzy rokrocznie uczestniczą w kolejnych edycjach?
TL: Bardzo chętnie wracają. Nie ma edycji bez absolwenta OFA. Bywają tacy, którzy wracają piąty, szósty raz.
CtN: Czy pamiętasz jakąś zabawną historię, która wydarzyła się podczas szkolenia OFA?
TL: Podczas jednej z edycji Uczestnicy zrobili niespodziankę kadrze. W czasie przerwy w zajęciach zorganizowali pozorację, w której ratownikami byli instruktorzy i kadra wspomagająca. Od tamtego czasu nie robimy przerw w szkoleniu haha :) (żart).
CtN: A sytuację mrożącą krew w żyłach – były i takie?
TL: Na OFA, jak i na każdym naszym szkoleniu, priorytetem jest bezpieczeństwo. Niestety wypadki chodzą po ludziach. Zdarzają się urazy, upadki, rany do szycia. Nic poważnego, na szczęście, dotychczas się nie wydarzyło.
CtN: Najwięcej pracy i środków pochłania organizacja i przeprowadzenie OFA Lost. Planujecie w najbliższym czasie jej kolejną edycję?
TL: Planujemy ją od kilku lat. Chcemy, aby Lost był królową OFA – edycją dla najwytrwalszych Uczestników. Mamy wiele pomysłów, ale to przedsięwzięcie, które pochłania masę czasu, wymaga wielkiego zaangażowania i niestety bardzo dużych środków finansowych. Ale obiecujemy, że w końcu się uda.
CtN: Jakie są Twoje dalsze plany związane z prowadzeniem szkoleń?
TL: Planów jest cała masa. Jeśli chodzi o szkolenia OFA to przyszły rok przyniesie sporo zmian. Kończymy rozmowy z nowym partnerem, którym jest marka dobrze znana miłośnikom outdooru zarówno w Polsce jak i na świecie. Póki co, nie mogę jednak nic więcej powiedzieć. Reszta naszych firmowych szkoleń ma się znakomicie i planowany jest kolejny oddział, w którym powstanie centrum symulacji dostępnych dla każdego. Rozwój zawdzięczam wspaniałemu zespołowi, z którym praca to sama przyjemność.
CtN: Dziękujemy za rozmowę i życzymy Ci powodzenia w realizacji dalszych planów.
Wywiad z Tomkiem Liberem przeprowadził Close to Nature. Znajdziesz nas: instagram
Wszystkie zdjęcia są własnością Medaid