Firma Crosso, polski producent uznanych sakw rowerowych, bagażników i innych akcesoriów dla podróżników rowerowych (chociaż nie tylko) ogłosiła akcję – zgłoś się po najnowsze sakwy i przetestuj je. Więc się zgłosiliśmy. Oto rozpakowanie i pierwsze wrażenia, a pełny test sakw rowerowych Crosso po powrocie z wyprawy po górach Bułgarii.
Znamy sakwy rowerowe Crosso, bo z nich korzystamy osobiście od lat. Najpierw mieliśmy modele Expert i Classic – to sakwy z najwyższej półki, wykonane z Cordury, od wewnątrz wyklejone nieprzepuszczalnym tworzywem, zamykane klapą i z dopinanymi kieszeniami. Były praktycznie niezniszczalne, ale zorientowaliśmy się, że dla nas na nasze, jednak niezbyt hardcorowe wyprawy dwutygodniowe (np. po Albanii lub Szkocji), to jak armata na wróbla. Potem postanowiliśmy sprawdzić patenty z rolowaniem. Więc kilka wypraw objechaliśmy na modelach Dry (np. na Litwie czy Green Velo). To sakwy z gładkiego materiału, łatwiejsze w czyszczeniu i przede wszystkim lżejsze o niespełna kilogram od Expertów o tej samej pojemności, a więc całkiem sporo. Później przyszedł czas na wyprawy na fullu, więc z bagażnika trzeba było zupełnie zrezygnować i skorzystać z worka transportowego Crosso dopinanego do bagażnika sztycowego (wyprawa po Kosowie, w Gorganach, na Litwie, w Bieszczadach czy po Beskidach). Aktualnie posiadam dwa takie worki o różnych pojemnościach. Są z tego samego tworzywa, co sakwy Dry i jak dotychczas, doskonale się sprawdzają. Jedyną niedogodnością funkcjonalną jest brak dostępu od dołu – gdy worek jest zapięty w moim przypadku wejściem od strony siodełka (bo tak jest wygodniej), to nie można dostać się do niego inaczej, jak demontując go z bagażnika. No i wyciąganie z niego rzeczy z dołu wymaga wypatroszenia wszystkiego z góry. Trzeba się pakować z głową i można się przyzwyczaić. Natomiast zapewniony jest stuprocentowy brak wilgoci czy kurzu w środku.
Już za kilka dni wybieramy się w Rodopy do Bułgarii. Tam przetestujemy na rowerze uczestniczki tej wyprawy najnowsze sakwy Crosso o pojemności łącznej 30 litrów.
Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne: sakwy są bardziej elastyczne niż znane nam Experty czy Dry. Przyjemne w dotyku, łatwo formowalne, nie trzeba się z nimi specjalnie mocować przy zwijaniu. Do tego sprawiają wrażenie bardzo lekkich. Nie mamy specyfikacji (nie znamy nawet ich ceny), ale waga kuchenna pokazuje 550 gram jednej sztuki. To oznacza, że są lżejsze, jako para, zarówno od modeli Classic (o ok. 170 gram) jak i od Dry (ok. 100 gram). Wyposażone są w klasyczny, sprawdzony i wystarczająco wygodny system zapinania (nie jest to Click System). Co jeszcze? Wykonanie jest bardzo bardzo dobre, łączenia wyglądają na pewne, a podczas zwijania, sakwa nie odpuszcza nabranego powietrza, co oznacza, że zapewne będą zupełnie nieprzemakalne. Mają oczywiście odblaski, otrzymaliśmy sakwy czarne. Pełny test sakw rowerowych Crosso przeczytacie początkiem września. Bądźcie z nami!
p.s. prosimy nie zwracać uwagi na ubłocony rower.. sezon w pełni, sami rozumiecie :)