Chociaż infrastruktura narciarska w Polsce dynamicznie się poprawia, to jednak daleko nam do ośrodków alpejskich. I nigdy ich nie dościgniemy, chociażby z powodów naturalnych – nie mamy takich gór. Każdy, kto w minionych latach miał dość kiepskiej polskiej oferty i kolejek do orczyków i spróbował Alp, niestety wpadł po uszy – już nigdy z nich nie zrezygnuje :) Prezentujemy jeden z najlepszych i stosunkowo blisko Polski położonych – Hintertux.
Granicę w Cieszynie z wioską Hintertux dzieli odlegość równo 800 km, co po autostradach zająć ma ok. 9 godzin. W zasadzie jest to na tyle niewiele, że można wyskoczyć nawet na dłuższy weekend, czyli 3-4 dni. Wioska leży na końcu doliny Tuxertal w austriackim Tyrolu (jest to ostatnia dolina przed Innsbruckiem jadąc od Polski). Ośrodek rozciąga się od wysokości 1500 m npm do 3250 m npm. Na tej wysokości mieści się taras widokowy szczytu Gefrorene-Wand-Spitzen, skąd rozciągają się niesamowite widoki na nierzadko wystające ponad chmury szczyty alpejskie. Ośrodek oferuje możliwość jazdy przez cały rok i z tego tytułu jest jedynym tego typu w Austri. My jednak skupiamy się na typowych warunkach zimowych. Dogodne noclegi można znaleźć poniżej dolnych stacji. Im dalej w dół doliny tym pewniej i taniej. W okresie wczesnej wiosny nie trzeba nawet rezerwować miejsc, bo na pewno znajdzie się coś wolnego.
Hintertux oferuje stosunkowo niewiele tras, jak na warunki alpejskie, gdzie duże ośrodki chwalą się setkami kilometrów. Hintertux proponuje łącznie niespełna 90 km zróżnicowanych tras (łatwe, średnie i trudne). Skipas na sezon 2013/2014 kosztuje: 3-dniowy – 129 EUR, a 6-dniowy – 224 EUR. Jednak w dole doliny mamy do dyspozycji kolejne ośrodki ze słynnym Mayrhofen włącznie czy dużym ośrodkiem Zillertal Arena.
Gdy raz odwiedzi się Hintertux, można od razu zakochać się w ogromnych przestrzeniach dających wiele możliwości do jazdy w puchu. Ci, którzy lubią twarde, równe i dobrze przygotowane trasy, nie będą zawiedzeni – standard alpejski trzymany jest na wysokim poziomie. Oczywiście nie ma mowy o staniu w kolejkach do kolejek. Chociaż trzeba mieć na względzie, że stsunkowo duży procent stanowią wyciągi orczykowe, ale jest to normalne na lodowcu. Lodowiec „żyje”, przesuwa się, dlatego nie buduje się na nim ciężkich kolei gondolowych czy krzesełkowych. W terminach wiosennych mogą już być trudności z dostępnością tras zjazdowych do samego parkingu. Wówczas wraca się koleją. Dla miłośników snowboardu, dostępny jest snow-park i trzeba przyznać, że korzystają z niego prawdziwi fachowcy wysokich lotów.
Po szusach, można wyjść „na miasto”. Wioska jest prawdziwa i ma swój urok, inaczej niż w specjalnie budowanych osiedlach z wysokimi apartamentowcami w innych nowoczesnych ośrodkach, gdzie zwykle po całym dniu jeżdżenia nie znajdzie się nic ciekawego z lokalnej kultury. O ile kochamy ośrodki włoskie w Dolomitach, z uwagi na panującą tam włoską słoneczną i pełną pozytywnych wibracji atmosferę (jeśli wiecie co mamy na myśli), to austriacki Hintertux także przypadł nam do gustu i oczarował. Warto go odwiedzić! Rekomendacja.
Zapraszamy do bogatej galerii zdjęć!