Moda na Euro 2012 poniosła nas na wschód – na Ukrainę. Śladów organizacji ME w Piłce Nożnej znaleźliśmy jednak jak na lekarstwo. Może dlatego, że tak na prawdę nie po to tam pojechaliśmy. Chcieliśmy zasmakować spokoju wiosek i górskich krajobrazów. Chcieliśmy pojeździć po szutrowych drogach i spotkać zwykłych ludzi, nie owładniętych szaleństwem piłkarskim. I to się udało, bo żadnych inwestycji drogowych nie zauważyliśmy, a człowieka na prowincji nie kręci piłka.
Zaczęliśmy od Medyki od przekroczenia słynnej granicy. Potem jedyny odcinek autobusem – do Lwowa, a dalej już rowerami w Bieszczady. Dalej przez Słowackie Bieszczady i te Polskie – jakże inne od tamtych. W końcu przez Pogórze Przemyskie wróciliśmy do Medyki. 7 dni, 450 km. Oto nasza fotorelacja.
A już w lipcowym numerze magazynu Rowertour obszerna opowieść. Zapraszamy!