Inspirujemy do aktywnego spędzania czasu poza domem na własną rękę lub z wartymi polecenia organizatorami.

Babia Góra rowerem, choć nie do końca

Wokół Babiej Góry na rowerach - Fotowyprawy.com
Pokaż to swoim znajomym

Babia Góra rowerem to brzmi świetnie! Niestety w Babiogórskim Parku Narodowym nie można uprawiać praktycznie żadnych aktywności oprócz spacerowania. Nieliczne ślepe ścieżki rowerowe powstały chyba tylko dla statystyki, żeby dyrekcja miała o czym w folderze informacyjnym napisać. Na szczęście pozostaje piękna pętla wokół Babiej.

Wokół Babiej Góry na rowerze - mapaRówni i równiejsi

Po polskiej stronie w PN nawet na skiturach nie można zjeżdżać, ale administracja i zarządca może jeździć samochodami. Pomińmy to jednak i cieszmy się zupełnie legalną wycieczką wokół Królowej Beskidów. Nie jest ona trudna, ma 50 km długości i na pewno zalicza się do bardziej atrakcyjnych widokowo. W listopadowym numerze magazynu Rowertour w 2013 roku opisałem tę trasę (kliknij tutaj) w bardzo podobnej wersji. Tym razem przejechaliśmy ją nieco inaczej w części od Słonej Wody do granicy.

Babia Góra rowerem – dookoła

Zawsze zaczynamy w okolicy Zawoi Widły i jedziemy drogą na Przełęcz Krowiarki, zwaną też Lipnicką. Odcinek można sobie urozmaicić trawersując Mosorny Groń ciekawą szeroką szutrówką, która wraca do szosy na przełęcz tuż przed granicą parku. Wygodna asfaltowa droga o umiarkowanym ruchu samochodowym wije się, pokonując prawie 400-metrową różnicę wzniesień. Szosa na całym odcinku powstawała bardzo długo, bowiem część za przełęczą budowano już przed II wojną światową, a odcinek od strony Zawoi dokończono dopiero pod koniec lat 60. Jak można się dowiedzieć z drewnianej rzeźbionej tablicy, miejsce to jest związane z Karolem Wojtyłą. Bywał wielokrotnie w Zawoi, chodził po tych górach, a nawet już w 1938 roku był jednym z pracowników uczestniczących w budowie tejże drogi. Tu, na przełęczy, kończy się także wytyczony w 1999 roku Szlak Papieski. Biegnie od Skawicy Górnej przez Policę i stanowi upamiętnienie jego ostatniej wędrówki górskiej przed wyborem na papieża.

Babia Góra bez granic

Z Krowiarek, zwykle pełnych ludzi i samochodów, zjeżdżamy w kierunku Zubrzycy. Na początku miejscowości odbijamy w prawo i od teraz poruszamy się trasami o znikomym ruchu samochodowym lub zupełnie dla ruchu zamkniętymi. To bardzo przyjemny fragment z widokami na Tatry. Przed granicą można skorzystać z przyjemnego bufetu – zjeść coś ciepłego i wypić złoty płyn z pianką. Dalej droga zamienia się w ścieżkę MTB. Gdy pierwszy raz objeżdżałem Babią, obowiązywały jeszcze granice i paszporty. Na szlakach stali strażnicy, a przejścia przez góry można było pokonywać tylko w wyznaczonych miejscach i o określonych porach dnia oraz w odpowiedni sposób, na przykład tylko pieszo z paszportem w kieszeni (jeśli przejście nie miało statusu „rowerowego”, to należało przekroczyć je prowadząc rower). Jednym z takich turystycznych przejść granicznych był punkt na niebieskim szlaku na Stańcowym Siodle (Sedlo pod Palkočom). Dzięki niemu oraz drugiemu przejściu na Przełęczy Jałowieckiej Północnej, zwanej też Tabakowym Siodłem, możliwe było pokonanie całej pętli w taki sposób, jak tu opisuję.

Romans Lenina z Królową Beskidów

Po przekroczeniu granicy, trzeba powalczyć z podjazdem, potem z błotem, a na koniec z drogą, na której odkręcają się wszystkie śrubki w rowerach. Wreszcie dojeżdżamy do schroniska Chata Slaná Voda. Można tu płacić złotówkami, na co beznamiętnie spogląda Włodzimierz Lenin, który rzekomo kiedyś wdrapał się na Diablaka.

Po przerwie ruszamy dalej. Najprościej wybrać niebieski szlak Kohutową Doliną, a dalej żółty do granicy na Tabakowym Siodle. My jednak jedziemy szlakiem czerwonym, a dalej szeroką szutrową scieżką, nieoznaczoną żadnymi znaczkami szlaków, wijącą się dość długo po zboczach Małej Babiej. Ostatni odcinek podprowadzamy rowery żółtym szlakiem pieszym i osiągamy punkt, gdzie w zasadzie łańcuchy rowerowe przestają być potrzebne – od teraz do Wideł będzie już tylko z górki. Skrajem parku, mijając dzwonnicę loretańską i trzy bliźniacze murowane piwniczki (dawniej każde gospodarstwo musiało mieć taki spichlerz na przechowywanie wszelkich produktów rolnych, które potrzebują chłodu, by się nie zepsuć) zamykamy okrążenie. Liczniki pokazują nieco ponad 50 km, a suma podjazdów przekracza 1.000 metrów.

„Babia Góra rowerem” – gdyby to było dozwolone, na pewno stanowiłoby jeden z najbardziej ambitnych projektów dla rowerzystów górskich w Polsce. Tymczasem pozostaje jednym z kilku szczytów, których nie można zaliczyć do Korony Polski na rowerze, ale zawsze cieszy, gdy się w jej cieniu można pokręcić.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Pokaż to swoim znajomym
Skomentuj przez profil Facebooka
Avatar
Mieszka w Bielsku-Białej, jest fotografem i poniekąd podróżnikiem. Zwiedza głównie na rowerze, a zimą zamienia rower na snowboard. Odwiedził dotychczas wiele krajów europejskich ze szczególnym ulubieniem Bałkanów. W dalsze wyprawy wybrał się do Wietnamu, Laosu, Armenii, Uzbekistanu oraz Gwatemali. Założył i prowadzi od ponad dwudziestu lat stronę fotowyprawy.com. Publikuje zdjęcia i teksty w magazynach internetowych oraz drukowanych. Ma na koncie kilka wyróżnień w konkursach fotograficznych oraz kilka wystaw fotografii. A poza tym robi jeszcze milion innych rzeczy niezwiązanych z turystyką.