Gdzie się wybrać na zachód słońca w Beskidach? Jest wiele takich miejsc, a jednym z nich może być Krawców Wierch. Rozłożysta polana powyżej Bacówki PTTK sprzyja podziwianiu zachodzącego słońca. Ponadto Krawcula należy, naszym zdaniem, do najciekawszych zakątków w Beskidach, a już na pewno w Beskidzie Żywieckim. To miejsce zawsze pozostawało w cieniu popularnej Rysianki czy Rycerzowej. I dobrze, bo dzięki temu wciąż jest rzadziej odwiedzane i magiczne.
Jak wjechać rowerem na Krawców Wierch
Na Krawców Wierch można się dostać od różnych stron. Jeździmy tam najczęściej na rowerach, wykorzystując dość przystępną drogę z Glinki (żółty szlak pieszy), która najpierw bardzo stromo, ale po wygodnych płytach wyprowadza do osiedla Kubiesówka (szybko osiągamy sporą wysokość), a następnie już typowo beskidzką ścieżką, dość łagodnie wiedzie do celu. Innym sposobem na rower jest stosunkowo nowa szeroka i wygodna droga, zaczynająca się pod Przełęczą Ujsolską (Przeł. Glinka), doprowadzająca do żółtego szlaku dużo bliżej szczytu. Spora wysokość do pokonania jest rozłożona na długim odcinku, przez to można cały czas pedałować i w zasadzie nie ma łatwiejszego dojazdu rowerowego na Krawculę.
Zapomniana ścieżka rowerowa z Boraczej na Zapolankę
Tym razem jednak pojechaliśmy inaczej. Zaczęliśmy w dość odległej Cięcinie, koło Węgierskiej Górki, dokąd przyjechać można pociągiem. Najpierw odwiedziliśmy schron bojowy Wyrwidąb, pod wzniesieniem Bukowna (w okolicy Węgierskiej Górki znajduje się ich kilka – warto poczytać historię ich powstania oraz obrony tych terenów w pierwszych dniach II Wojny Światowej), po czym zjechaliśmy do drogi i przez Żabnicę popedałowali do rozwidlenia szlaków w Skałce. Wykorzystując wygodną asfaltową szosę wspięliśmy się na popularną Halę Boraczą. Tu obowiązkowo wszyscy zajadają się ogromnymi drożdżówkami z borówkami i najczęściej ruszają stąd na Lipowską i Rysiankę przez Redykalny Wierch, bo szlak grzbietami i odkrytymi halami również należy do najciekawszych zakątków w Beskidach.
Nasza trasa wiodła jednak inaczej. Skorzystaliśmy z mało znanej ścieżki, która kiedyś była oznaczona, jako rowerowa. Pozostał nawet żółty słupek, sygnalizujący w którym miejscu należy skręcić w lewo z niebieskiego szlaku powyżej Boraczej. Szlak zarasta coraz bardziej, ale jest świetny dla lubujących się w wąskich technicznych przejazdach górskich. Trawersuje się prawie cały czas wzdłuż poziomic i wyprowadza na Zapolance. Stąd znów podziwiać można interesujące widoki. W górnej części przysiółka stoi Chata Zapolanka – stylowy domek górski do wynajęcia, zwykle przez kogoś zamieszkały, bo umiejscowiony jest naprawdę w uroczym zakątku.
Gdzie się wybrać na zachód słońca w Beskidach? – na Krawców Wierch!
Do Złatnej zjechaliśmy szybko, bo po gładkiej i stromej drodze. Najcięższy odcinek był dopiero przed nami. Na Krawców Wierch postanowiliśmy wjechać szlakiem niebieskim. Gdy opuszcza on asfaltową drogę, staje się niemożliwy do jechania. Przewyższenie około 150 metrów w pionie raczej oznacza pchanie roweru. Schronisko PTTK wita przyjazną atmosferą i piękną panoramą. I chociaż są w Beskidach ładniejsze punkty widokowe, to hala ma swój urok i świetnie nadaje się na podziwianie zachodu słońca. Spanie w namiocie jest bezpłatne, podobnie jak korzystanie z łazienki. Warto jednak zostawić swoje, choćby drobne, wsparcie wrzucając coś do skarbonki przy bufecie.
Do punktu startu, czyli do Cięciny wróciliśmy żółtym szlakiem z Krawculi do Glinki, a dalej jeszcze zaatakowaliśmy Przełęcz Kotarz korzystając ze szlaku rowerowego, który jednak, zwłaszcza w dół do Ujsół, jest miejscami mocno zaniedbany, a wręcz zniszczony przez wycinkę drzew.
Jeśli nie wiecie gdzie pójść na zachód słońca w Beskidach, to Krawców Wierch może być interesującą propozycją. A po zachodzie, na bezchmurnym nocnym niebie widać stąd więcej gwiazd niż z innych szczytów.
[smart-grid row_height=”150″ last_row=”justify” margins=”1″ style=”8″ captions_color=”#8eba4d” captions_opacity=”0.85″ font_type=”google” google_font=”Roboto” font_size=”0.8em” lightbox=”image”]
[/smart-grid]