Każdy zna Wenecję i każdy tam był. Tak można pomyśleć, bo przecież to miejsce jest niemal obowiązkowe, jeśli nie docelowo, to przynajmniej na trasie jakiegoś tranzytu w dalsze zakątki ciepłej Europy. Ale czy rzeczywiście zwiedzając Plac Św. Marka, Most Westchnień czy kilka innych typowych miejsc tego miasta, można powiedzieć, że się je poznało lub nawet, że w ogóle się w nim było? Kamila Kowalska chce nas przekonać, że nie do końca tak jest.
[singlepic id=3161 w=400 float=right]
Serenissima ma niebywałą siłę przyciągania. Niewiele jest osób, które potrafią oprzeć się sławie jej romantyczności i nie marzą o spędzeniu choć jednego dnia wśród kanałów Wenecji. Miasto, świadome swej wartości i roztaczanego uroku, nie odsłania się jednak przed przechodniem od razu. By dobrze je poznać, trzeba pozwolić sobie pobłądzić wśród stu siedemdziesięciu kanałów i trzech tysięcy uliczek we wszystkich sześciu dzielnicach. Do tego błądzenia zapraszam szczególnie serdecznie z nowym, wydanym jako e-book, miniprzewodnikiem dla pasjonatów – „Wenecja po drugiej stronie lustra”. Pokazuje on miasto z nieco innej strony niż ta powszechnie znana, turystyczna. To trochę tak, jakby zdjąć z oblicza Wenecji rozsławioną karnawałową maskę i zobaczyć jej prawdziwą, pozbawioną zdobień twarz.Na poznanie innego oblicza Wenecji zdecydowałam się, gdy odwiedziłam już wcześniej przetarte szlaki turystyczne. I jak często w takich momentach bywa, odkryłam zupełnie inne miasto.
Porę wybrałam szczególną – połowę stycznia – skuszona opowieściami jakie snuje o zimowej Wenecji w książce „Znak wodny” Josif Brodski. Jego pełna ekspresji proza opisuje to miasto w sposób niezwykle poetycki i metaforyczny: gdy błądzi w mgliste wieczory po labiryncie uliczek i placów, gdy przygląda się mistrzostwu miejscowej architektury, gdy kontempluje istotę wszechobecnej tu wody. Z lektury ksiażki zapamiętałam też jeszcze coś innego – uczucie fizycznego zimna jakie towarzyszy pisarzowi i które wielokrotnie podkreśla, odczuć je można było czytając książkę nawet przez kominkiem. Gdy dotarłam na miejsce późnym zimowym wieczorem, zrozumiałam skąd ten powtarzający się motyw chłodu. Wenecja w styczniu jest niewiarygodnie zimna: unosząca się ponad kanałami wilgoć dosłownie przenika ciało. Można uwierzyć Brodskiemu na słowo, gdy porównuje to miasto do swojego rodzinnego Sankt Petersburga. Tym bardziej jeszcze moment wydał mi się odpowiedni na poznanie tej „innej” Wenecji. Przechadzkę zaczęłam od części miasta zwanej Castello (Zamek), która znajduje się w „ogonie ryby”, jak mówią sami Wenecjanie, określający wyspę właśnie jako „pesce” (ryba). To okolice zamieszkałe w większości przez robotników i rybaków, pełne folkloru Wenecji sprzed lat. Spacerując wzdłuż kanałów można natknąć się na wiszące ponad głowami pranie, rozrzucone na brzegach suszące się sieci rybackie oraz zajętych w swoich warsztatach rzemieślników, trudniących się głównie naprawianiem kutrów i łodzi. Jednym z bardziej charakterystycznych miejsc jest tu plac – Campo Ruga, gdzie w porze obiadowej, przy ustawionych na zewnątrz barowych stolikach, spotyka się okolicznych mieszkańców rozprawiających głośno w miejscowym dialekcie. Niezapomnianego widoku dostarcza też drewniany most – Ponte di Quintavalle, z którego wychodzi się wprost na krzywą kampanilę kościoła św. Piotra na Zamku (Chiesa di San Pietro di Castello).Wracając następnie w kierunku wybrzeża, nie oparłam się pokusie spaceru wzdłuż ulicy Garibaldiego (Via Garibaldi), pełnej barów, tawern, karczm i gospod z typowym lokalnym jedzeniem (w dialekcie weneckim nazywa się je „bacari”). Jak mówi stare przysłowie „Gdy jesteś w Rzymie, zachowuj się jak Rzymianie”, również tutaj, w kwestii jedzenia, wybór był dla mnie oczywisty: „cicheti” i „ombra” (czyli typowe przekąski z lokalnej kuchni i kieliszek wina).
Cały przewodnik w postaci e-booka (PDF) dostępny tu:
http://libea.pl/szczegoly_kamila_kowalska_wenecja
[divider]
O autorce: Kamila Kowalska
Absolwentka prawa oraz stosunków międzynarodowych. Przez lata związana z organizacjami pozarządowymi, działającymi na rzecz praw człowieka. W wolnych chwilach pisze, podróżuje i fotografuje. Jej artykuły ukazują się na łamach polskiej i włoskiej prasy. Od 2002r. mieszka na stałe we Włoszech. Jak przyznaje, Bella Italia zdecydowanie zdominowała w tym okresie jej podróżnicze wybory. Z Wenecją, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Ale z czasem przerodziła się w tą „na zawsze”. W przewodniku „Wenecja – po drugiej stronie lustra” pokazuje mniej znane, lecz absolutnie warte poznania oblicze tego miasta.
Blog autorki: www.autostradadelsole.com
[nggallery id=152]