Z cyklu opisującego trasy po nieznakowanych szerokich drogach w górach Beskidu Śląskiego, proponuję wycieczkę chyba kwalifikującą się do 3,5 gwiazdki wg mojej subiektywnej oceny. Ale ponieważ nie mam połówek gwiazdek :), to daję jej 4, ale nie jest specjalnie trudna. Sprawdzimy dokąd biegnie szeroka droga zaczynająca się na Białym Krzyżu, której fragment opisuje wycieczka z części pierwszej tego cyklu – Kotarz – Lipowa
Start w Wiśle Malince w dowolnym miejscu. Na początek rozgrzewka w postaci 8-mio kilometrowego podjazdu na Przełęcz Salmopolską (934 m npm). Tu skręcamy w prawo tak, jak szlak żółty, przy czym on szybko ucieka do lasu, a my trzymamy się szerokiej trasy przez najbliższe 17km! Droga biegnie to w górę, to w dół. Jest ciągle szeroka i trawersuje zbocza Zielonego Kopca i Baraniej Góry. Aby się nie zgubić na kilku rozgałęzieniach trzeba przyjąć ogólną zasadę orientacyjną taką, że skręcamy na skrzyżowaniach w lewo lub jedziemy na wprost, nigdy w prawo i zawsze wypatrujemy drogi bardziej „głównej”. Są trzy punkty, na które trzeba zwrócić uwagę: pierwszy po spotkaniu się ze szlakiem żółtym, gdzie jedziemy na wprost, drugi, gdy dojedziemy do skrzyżowania typu „T” i tam wybieramy kierunek w lewo i trzeci już pod samym schroniskiem na Przysłopie pod Baranią Górą, gdy dojeżdżamy do serpentyny biegnącej z doliny Czarnej Wisełki i tu jedziemy także w lewo. Z Przysłopu wracamy właśnie tą serpentyną, a następnie asfaltem tak jak szlak czarny pokazuje. Jednak dla urozmaicenia, skręcamy w lewo w bardzo wyraźną nową drogę asflatową, która wspina się dość mocno ale krótko na Stecówkę. Warto zwrócić tu uwagę na ciekawy fakt. Otóż po skręceniu na tą drogę, gdy obrócimy sie do tyłu, zobaczymy poczucie humoru tzw. „drogowców” czy innych pseudoopiekunów naszej przyrody, bezpieczeństwa czy czego tam jeszcze (a tak naprawdę to wrogów rowerzystów), czyli stojący znak zakaz ruchu oraz zakaz ruchu rowerom. Myślę, że mają oni dla nas ciekawsze propozycje, jak np. brak ścieżek rowerowych w miastach (w tym na niedawno wybudowanym pięknym rondzie na Hulance w Bielsku-Białej, przez które rzesze rowerzystów, często łamiąc przepisy, bo jadąc po chodniku, przejeżdża codziennie na ścieżkę rowerową na lotnisku), czy łapanie za jazdę po piwku i zabieranie prawa jazdy oraz wsadzanie do więzienia (to nie żart – to fakty).
Pośmiawszy się nieco (a jest to śmieszne, bo zjeżdżając tak, jak ja proponuję nie wiemy nic o zakazie ruchu, więc mogą nam wskoczyć na wętyl – jak to zwykło się ładnie mówić :), jedziemy dalej, czyli na Przeł. Szarculę (obok Kubalonki) i zjeżdżamy koło Zameczku Prezydenta do Wisły Czarne i dalej do Wisły Malinki.
Cała ta pętelka prowadzi nas bardzo długo nieznakowaną sympatyczną szeroką trasą, na której nie brak widoków. Nie zdobywamy specjalnie żadnego szczytu, ale jeśli ktoś chce, może przecież wyskoczyć na Baranią.
Zobacz i skorzystaj także z tras opisanych w części I: Kotarz – Lipowa oraz części III: Magurka Radziechowska i Golgota Beskidów
[nggallery id=5 template=caption]