Inspirujemy do aktywnego spędzania czasu poza domem na własną rękę lub z wartymi polecenia organizatorami.

Jedna pętla, cztery schroniska

Jedna pętla, cztery schroniska
Pokaż to swoim znajomym

Ośmieliłem się dać tej trasie 5 gwiazdek, z tego powodu, że można się na niej dobrze zmęczyć. Trasa może nie jest trudna technicznie, ale dość długa, bo licząca prawie 60 km, z czego prawie 30 km jest w terenie górskim. Po drodze mamy aż 4 schroniska.
No to startujemy. Początek w Żabnicy (albo lepiej w Węgierskiej Górce, żeby na koniec nie trzeba było wspinać się żmudnie przez 7 km do końca Żabnicy). Zmierzamy do schroniska na Halę Boraczą. Początkowo szlakiem czarnym, ale potem lepiej trzymać się dalej asfaltowej drogi niż gdzieś po lesie prowadzić rower. W schronisku obowiązkowa jagodzianka, krótka przerwa i jazda dalej. Dość przystępnym najpierw szlakiem zielonym, a potem czarnym na Redykalny Wierch. Stąd mamy do pokonania kultowy odcinek przez popularne hale Beskidu Żywieckiego z pięknymi widokami na Tatry (jedziemy na wysokości ok. 1300 m npm). Tak osiągamy schronisko na Hali Lipowskiej, a chwile dalej na Rysiance. Tu właściwie można skrócić wycieczkę na wypadek niepogody lub zmęczenia i zjechać bezpośrednio do Żabnicy lub nieco dalej przez Słowiankę. Ta wycieczka jednak jedzie dalej – czerwonym szlakiem przez Trzy Kopce na Halę Miziową pod Pilskiem. I oto jest ostatnie, czwarte schronisko, a właściwie jakiś moloch – hotel górski. Od schroniska należy się nieco wrócić do góry i złapać szlak zielony, a potem czarny. Jest to bardzo fajny moment całej wycieczki. Chociaż momentami jest stromy i kamienisty, to jednak w głowie pozostają piękne fragmenty typu XC. Pod koniec należy być czujnym, żeby nie skręcić wraz ze szlakiem gdzieś do Korbielowa. W miejscu gdzie skręca on prostopadle w prawo trzeba mniej wyraźną dróżką przejechać krótki odcinek na wprost bez szlaku by w ten sposób złapać najpierw wyraźną ściechę, a potem już asfalt. Tu w lewo, a na głównej w prawo i jesteśmy w Sopotni Wielkiej. Zjeżdżamy w dół, potem w lewo do Sopotni Małej i dalej przez Juszczynę (podjazd, a potem zjazd) kolejno mijamy Wieprz, Cięcinę i docieramy do Węgierskiej Górki. Jeśli pozostawiliśmy samochód w Żabnicy, to czeka nas długi i konsekwentnie wznoszący się delikatnie do góry 7-mio kilometrowy odcinek.
Oprócz wspomnianej wcześniej możliwości modyfikacji trasy już na Rysiance, jest jeszcze ciekawa opcja skrócenia powrotu. Zamiast asfaltami przez Juszczynę omijać góry, można pokusić się o podjazd z Sopotni Małej prosto do góry na Słowiankę, skąd łatwo zjechać do Żabnicy. W ten sposób będzie jeszcze bardziej górsko, ale za to krócej kilometrowo.
Wycieczka fajna na jesienny dzień, gdy nie jest zbyt gorąco, a przejrzystość powietrza bywa bardzo dobra. Panorama na Tatry może być wtedy imponująca. Kto nie wierzy, niech przeglądnie zdjęcia :)

 

Pokaż to swoim znajomym
Skomentuj przez profil Facebooka