Inspirujemy do aktywnego spędzania czasu poza domem na własną rękę lub z wartymi polecenia organizatorami.

Niewysokie grzbiety w okolicach Lachowic i Stryszawy

Niewysokie grzbiety w okolicach Lachowic i Stryszawy
Pokaż to swoim znajomym

Czytasz propozycję dość łatwej, ale jak każda nasza „oferta”, nie pozbawionej uroku pętli górskiej na krótki jesienny dzień. Całość ma 40 km i mimo, że nie osiąga się żadnych szczytnych wysokości, to atrakcji, przyjemnych ścieżek i widoków nie brakuje. Teren pozwoliłem sobie określić jako Beskid Żywiecko-Makowski :)
Startujemy z Koconia. To wioska leżąca tuż obok trasy Żywiec – Sucha Beskidzka, przed Stryszawą. Aby nie wspinać się na sam początek, a potem na koniec pod górkę, można zacząć w Kurowie lub Lachowicach. Na początek obieramy kierunek do Huciska, gdzie łapiemy zielony szlak i jedziemy w stronę Koszarawy. Potem przeskok na żółty i zdobycie Przełęczy Cichej (775 m n.p.m.). Tu skręt na niebieski w prawo w kierunku Jałowca. Jest to pierwszy i jedyny trudny odcinek na trasie. W zasadzie to rowery trzeba prowadzić. Ale warto, bo po chwili mamy węzeł szlaków, łapiemy kolor żółty, toniemy w liściach i zjeżdżamy w dół. Za moment jest wygodna szeroka trasa odchodząca w lewo. Trzeba się jej złapać i przepięknie sunąć kilka km w dół (jest to zresztą trasa rowerowa, których na tych terenach jest dość sporo). Potem mamy rozjazd i znaki na Siwcówkę, więc tam jedziemy. Gdy już osiągniemy osiedle i drogę asfaltową, to trzeba skręcić w prawo w kierunku widocznych drewnianych zabudowań. Jest to Klasztor Sióstr Zmartwychwstanek i izba pamięci Prymasa Wyszyńskiego. Wracamy kilkadziesiąt metrów i zjeżdżamy do drogi na Stryszawę Górną. Skręt w lewo i po niedługim czasie mamy drogę w prawo oznaczoną na osiedle Wsiórz. Dość łagodnie wznosi się ona i wije do góry, dzięki czemu bez prowadzenia (które pewnie miało by miejsce, gdybyśmy na Wsiórz chcieli skorzystać ze szlaku zielonego) osiągamy to malownicze osiedle, gdzie czas chyba się dość dawno zatrzymał. Jedziemy kawałek grzbietem podziwiając widoczki, a potem odbijamy w prawo za znakami szlaku zielonego do studenckiego schroniska Adamy. My mieliśmy pecha, bo już było popołudniu i studenci wyjechali. Przed nami zjazd niebieską ścieżką do Lachowic, a dalej już drogą powrót do Koconia.
Cała wycieczka nie jest trudna i może służyć, jako wypad na zakończenie sezonu lub na rozgrzewkę po zimie :)

 

Pokaż to swoim znajomym
Skomentuj przez profil Facebooka